Założywszy
tedy, że Eucharystia jako znak wskazuje na obecność Chrystusa, zapytajmy
naprzód o miejsce tej obecności.
Pierwszym
miejscem obecności Chrystusa, na które wskazuje Eucharystia jest przede
wszystkim świat, w którym żyjemy. Eucharystia mówi nam, że dzięki
obecności Chrystusa nasz świat stał się nową jakością. Niektóre pieśni
z okresu adwentowego ostrymi barwami malują stan świata przed przyjściem
Chrystusa ukazując go jako miejsce, w którym panował grzech, śmierć i trwoga.
Z przyjściem Chrystusa świat przestał być padołem płaczu, z którego wznosi
się tylko wołanie o ratunek, a stał się miejscem, gdzie dokonuje się zbawienie
i pojawia się nadzieja. Eucharystia znaczy, że ten nasz swiat nie jest
skazany na absurd, na panowanie nienawiści, bo mówi o zbawieniu świata
i zwycięstwie nadziei. Tak więc wskazuje ona na obecność Chrystusa, która
ten świat przemienia. Dlatego, jeśli Eucharystia oznacza obecność Chrystusa
w świecie, to jego uczniowie nie mogą swiatem gardzić ani go potępiać,
bo są wezwani do takiej miłosci tego swiata, która nasladuje miłość Zbawiciela.
Eucharystia jako znak wskazuje również na obecność
Chrystusa
w człowieku. Bardzo pięknie wyraził to Sobór Watykański
II w klasycznym już dziś sformułowaniu, że przez Wcielenie Chrystus zjednoczył
się w jakiś sposób z każdym człowiekiem. Z Ewangelii wiemy, że Chrystus
w sposób szczególny zjednoczył się z człowiekiem ubogim i cierpiącym, z
człowiekiem potrzebującym odkupienia i poszukującym ratunku. A więc eucharystyczny
znak, który został nam dany wskazuje na obecność Chrystusa w drugim człowieku,
zwłaszcza w człowieku bezsilnym, odepchniętym.
Eucharystyczny
znak wskazuje również na obecność Chrystusa we wspólnocie Kościoła.
Obecność Chrystusa we wspólnocie wierzących, przyłączonych do Niego przez
Chrzest św. sprawia, że i świat, i człowiek stają się szczególnym wyzwaniem
i drogą dla Kościoła ze względu na Chrystusa w nich obecnego. Eucharystia
mówi, że Kościół, który cieszy się obecnością Chrystusa, cały jest "ku
światu" i "ku człowiekowi", że cały jest ożywiony pragnieniem zbawienia
każdego człowieka, pragnieniem dania światu nadziei ze względu na Chrystusa,
aby się objawiło, że On jest początkiem i kresem wszystkiego.
Jaka jest ta obecność
Chrystusa, o której mówi Eucharystia?
Jest to
przede wszystkim obecność żywa i ożywiająca. Jest to bowiem obecność
zmartwychwstałego i żyjącego pośród nas Chrystusa. Nie jest to wspomnienie
Jezusa historycznego, jednej z wielu postaci historycznych, tylko jest
to obecność Chrystusa żyjącego na wieki. W związku z tym rodzi się pytanie,
czy liturgie, w których uczestniczymy i które sprawujemy, rzeczywiście
świadczą o żywej obecności Chrystusa? Są przecież często sformalizowane,
martwe w całym swym przebiegu, tak że tylko wiara w działanie sakramentu
ex
opere operato, pozwala nie zapomnieć, iż są życiodajnym źródłem łaski
tu i teraz. Ale ta żywotność z naszych liturgii często nie promieniuje.
I to jest chyba jeden z ważniejszych problemów świadectwa chrześcijańskiego,
nie dlatego, że ono miałoby się ograniczać tylko do liturgii. Smutkiem
napawają takie kościoły i kaplice, w których ksiądz jest równocześnie celebransem,
lektorem i ministrantem, gdzie przebieg liturgii niewiele świadczy o żywej
obecności Chrystusa. Daje to wiele do myślenia i zaprasza do zmiany nawyków,
bo jestem przekonany, że jednym z ważniejszych czynników laicyzujących
zwłaszcza młode pokolenie jest zdradzający pustkę rytualizm i bylejakość
liturgii w naszych kościołach.
Obecnosć
Chrystusa w Eucharystii jest także obecnością umacniającą do dawania
świadectwa. Jest ona spełnieniem i unaocznieniem słów Chrystusa, który
powiedział, że nie zostawi nas sierotami i będzie z nami aż do skończenia
świata. Ogromnie potrzebujemy umocnienia Jego bliskością. Jest bowiem oczywiste,
że choć dzięki Chrystusowi świat stał się miejscem nadziei, to nie oznacza
to wcale, iż w tym świecie przestał być obecny grzech, przestały był obecne
ciemność i beznadzieja, które zagrażają chrześcijaninowi szczerze pragnącemu
być świadkiem nadziei zbawienia, przyprawiając go o lęk i wątpliwość. Eucharystia
jest odpowiedzią Boga na naszą słabość, na ustawanie w drodze. Odpowiedzią,
która umacnia nasze słabe siły, jak pokarm umacnia wędrowca.
Obecność
Chrystusa, na którą wskazuje Eucharystia jest też obecnością, która
przypomina, jaką miłością Bóg kocha człowieka, oraz że jest to miłość
"do końca". A to znaczy, że ta obecność aż do skończenia świata nie jest
obecnością obserwatora przyglądającego się w niewiadomym celu naszemu postępowaniu.
Od takiej obecności dostać by można gęsiej skórki. Eucharystia przypomina
i przekonuje, że Bóg tak umiłował świat, że Syna swojego dał, aby świat
uwierzył miłości i został zbawiony. Eucharystia bowiem ukazuje, że zbawia
nas miłość ofiarna, o której ostatni grzesznik może się przekonać, że Bóg
nie szuka zemsty i nie odpowiada złem na zło, lecz jest hojny w przebaczaniu.
Ta obecność
Chrystusa, której znakiem jest Eucharystia, jest również obecnością
uświęcającą. Liturgia eucharystyczna przyłącza bowiem tych, którzy
w niej uczestniczą do losu i do misji Chrystusa i w ten sposób ich uświęca.
Ona stwarza i odnawia w człowieku uczestniczącym w Eucharystii podobieństwo
do Jezusa. Nie jest to podobieństwo zewnętrzne, tylko jest to podobieństwo
serca, które się wznosi aż do pragnienia naśladowania Boga w miłości do
końca, w dawaniu życia, w miłości ofiarnej i przeaczającej. Eucharystia
wskazuje na obecność Chrystusa za pomocą liturgicznego znaku, ale
jej moc jest widoczna nie w geście liturgicznym, tylko w człowieku, którego
obecność Pana przemienia i uzdalnia do bycia uwiarygodnieniem samego Boga,
zwłaszcza przez zbliżenie się do człowieka potrzebującego. Chodzi o bliskość
konkretną. Taką, która w życie człowieka potrzebującego wnosi nadzieję
i zaprzecza logice świata nie przez walkę, lecz poprzez ofiarę. W ten sposób
Eucharystia uzdalnia człowieka nie tylko do osobistej przemiany, lecz także
do zmiany struktur niesprawiedliwości przez pojednanie i przebaczenie budowane
wytrwale i bez zniechęcenia. Eucharystia zawsze rodzi owoce pojednania
i jedności.
Jeśli
obecność Chrystusa w Eucharystii rzeczywiście oznacza to, co próbujemy
tutaj jakoś uwyraźnić, to staje się ona znakiem sprzeciwu tak, jak był
nim Jezus za swoich ziemskich dni. Pierwszym i chyba najbardziej dotkliwym
sprzeciwem wobec Eucharystii jest antyświadectwo, które niestety
przytrafia się właśnie ludziom uczestniczącym w Eucharystii. Polega ono
na tym, o czym słyszymy w przypowieści o robotnikach najętych do winnicy
o różnych porach dnia (Mt 20, 1-16a). Ci, którzy doświadczyli dobrodziejstwa
nie mogą się pogodzić, że właściciel winnicy wszystkim wypłaca po denarze.
"Czemu złym okiem patrzysz, że ja jestem dobryś". Antyświadectwem jest
patrzenie złym okiem na to, jak Bóg obchodzi się ze światem, w którym my
widzimy tyle zła do zwalczenia, bynajmniej nie dobrocią, gdy tymczasem
On nie przestaje łczyć się, a nawet utożsamiać z każdym człowiekiem, nawet
wtedy, gdy ten człowiek okazuje się ostatnim draniem.
Postawa patrzenia
złym okiem na dobroć Boga to jest poważne niebezpieczeństwo, które
grozi ludziom wierzącym.
Inny sposób
antyświadectwa grożącego ludziom wierzącym wiąże się ściśle z zamykaniem
się w takiej religijności, w takim chrześcijaństwie, w którym wszystkim
jest tak dobrze i słodko, że nie ustająw przekonywaniu siebie i innych,
że wszystko, co złe jest poza granicami wspólnoty wierzących. Taka wspólnota
miałaby niewiele wspólnego z Eucharystią. Obecność Chrystusa, na którą
wskazuje Eucharystia jest bowiem tego rodzaju, że dotyka właściwie każdego
przejawu życia w świecie. A więc lęk przed światem i związane z
nim "oczernianie" świata byłoby antyśwadectwem wobec obecności Chrystusa
w Eucharystii.
Sprzeczne z Eucharystią są również niektóre formy konfesjonalizmu
czy unarodowienia chrześcijaństwa. Eucharystia, w której uobecnia
się Chrystus jest otwarta na wszystkich. Dlatego takim zgorszeniem jest
fakt, że Eucharystia dzieli chrześcijan pomiędzy sobą, że nie ma wspólnego
w niej uczestnictwa prawosławnych, katolików, ewangelików. Jest sprzecznością
niezwykle bolesną, że Eucharystia dzieli wierzących w Trójcę Przenajświętszą,
która dla zbawienia świata dokonała Wcielenia. Dlatego każdy udział w Eucharystii
musi zawierać w sobie to żywe pragnienie pełnej jedności, musi zawierać
w sobie otwartość na wszystkich ludzi, którzy są zaproszeni do stołu Pana.
Jeśli brak tego pragnienia i otwarcia, to wtedy zaprzeczamy eucharystycznej
obecności Chrystusa, a nasz sposób uczestniczenia w niej może być antyświadectwem.
Eucharystia wciąż na nowo przypomina, że zaproszeni są wszyscy i że wspólnota
chrześcijańska musi pozostać sercem i czynem otwarta na wszystkich. Dlatego
m. in. Eucharystia nie może być nigdy miejscem wiecu politycznego, bo takie
jej wykorzystanie zaprzeczyłoby obecności Jezusa Chrystusa. Dlatego, gdy
rozważamy tę obecność Chrystusa, na którą wskazuje nam znak Eucharystii,
prośmy Boga, żeby Jego obecność, która się w znaku objawia, skutecznie
nas umacniała i odnawiała tak, abyśmy całym naszym życiem głosili, że On
jest Bogiem żywym i prawdziwym.