Adam Żak SJ, Eucharystia – Znak obecności Chrystusa, w: Józef Augustyn (red.), Żyć Jezusem dzisiaj, Wyd. WAM, Kraków 2000, s. 235-242

    Za punkt wyjscia moich rozważań przyjmuję założenie zawarte w zadanym mi temacie, że Eucharystia jest szczególnym znakiem obecnosci Chrystusa. Znaczy to, że nie będę się zastanawiał nad tym, czy Eucharystia jest czy nie jest takim znakiem, tylko będę chciał ten znak zrozumieć. Bo jesli znak, to musi on na cos wskazywać i oznaczać cos, co jest od samego znaku różne. Znak bowiem nie może być znakiem siebie, lecz musi odsyłać do czegos więcej. I dlatego Eucharystia, jesli ma być znakiem obecnosci Chrystusa, musi nam o tej obecnosci wiele powiedzieć. Spróbuję więc rozważyć własnie to, co nam mówi Eucharystia o obecnosci Chrystusa. 

    Założywszy tedy, że Eucharystia jako znak wskazuje na obecność Chrystusa, zapytajmy naprzód o miejsce tej obecności

    Pierwszym miejscem obecności Chrystusa, na które wskazuje Eucharystia jest przede wszystkim świat, w którym żyjemy. Eucharystia mówi nam, że dzięki obecności Chrystusa nasz świat stał się nową jakością. Niektóre pieśni z okresu adwentowego ostrymi barwami malują stan świata przed przyjściem Chrystusa ukazując go jako miejsce, w którym panował grzech, śmierć i trwoga. Z przyjściem Chrystusa świat przestał być padołem płaczu, z którego wznosi się tylko wołanie o ratunek, a stał się miejscem, gdzie dokonuje się zbawienie i pojawia się nadzieja. Eucharystia znaczy, że ten nasz swiat nie jest skazany na absurd, na panowanie nienawiści, bo mówi o zbawieniu świata i zwycięstwie nadziei. Tak więc wskazuje ona na obecność Chrystusa, która ten świat przemienia. Dlatego, jeśli Eucharystia oznacza obecność Chrystusa w świecie, to jego uczniowie nie mogą swiatem gardzić ani go potępiać, bo są wezwani do takiej miłosci tego swiata, która nasladuje miłość Zbawiciela.

    Eucharystia jako znak wskazuje również na obecność Chrystusa w człowieku. Bardzo pięknie wyraził to Sobór Watykański II w klasycznym już dziś sformułowaniu, że przez Wcielenie Chrystus zjednoczył się w jakiś sposób z każdym człowiekiem. Z Ewangelii wiemy, że Chrystus w sposób szczególny zjednoczył się z człowiekiem ubogim i cierpiącym, z człowiekiem potrzebującym odkupienia i poszukującym ratunku. A więc eucharystyczny znak, który został nam dany wskazuje na obecność Chrystusa w drugim człowieku, zwłaszcza w człowieku bezsilnym, odepchniętym. 

    Eucharystyczny znak wskazuje również na obecność Chrystusa we wspólnocie Kościoła. Obecność Chrystusa we wspólnocie wierzących, przyłączonych do Niego przez Chrzest św. sprawia, że i świat, i człowiek stają się szczególnym wyzwaniem i drogą dla Kościoła ze względu na Chrystusa w nich obecnego. Eucharystia mówi, że Kościół, który cieszy się obecnością Chrystusa, cały jest "ku światu" i "ku człowiekowi", że cały jest ożywiony pragnieniem zbawienia każdego człowieka, pragnieniem dania światu nadziei ze względu na Chrystusa, aby się objawiło, że On jest początkiem i kresem wszystkiego. 

Jaka jest ta obecność Chrystusa, o której mówi Eucharystia?

    Jest to przede wszystkim obecność żywa i ożywiająca. Jest to bowiem obecność zmartwychwstałego i żyjącego pośród nas Chrystusa. Nie jest to wspomnienie Jezusa historycznego, jednej z wielu postaci historycznych, tylko jest to obecność Chrystusa żyjącego na wieki. W związku z tym rodzi się pytanie, czy liturgie, w których uczestniczymy i które sprawujemy, rzeczywiście świadczą o żywej obecności Chrystusa? Są przecież często sformalizowane, martwe w całym swym przebiegu, tak że tylko wiara w działanie sakramentu ex opere operato, pozwala nie zapomnieć, iż są życiodajnym źródłem łaski tu i teraz. Ale ta żywotność z naszych liturgii często nie promieniuje. I to jest chyba jeden z ważniejszych problemów świadectwa chrześcijańskiego, nie dlatego, że ono miałoby się ograniczać tylko do liturgii. Smutkiem napawają takie kościoły i kaplice, w których ksiądz jest równocześnie celebransem, lektorem i ministrantem, gdzie przebieg liturgii niewiele świadczy o żywej obecności Chrystusa. Daje to wiele do myślenia i zaprasza do zmiany nawyków, bo jestem przekonany, że jednym z ważniejszych czynników laicyzujących zwłaszcza młode pokolenie jest zdradzający pustkę rytualizm i bylejakość liturgii w naszych kościołach. 

    Obecnosć Chrystusa w Eucharystii jest także obecnością umacniającą do dawania świadectwa. Jest ona spełnieniem i unaocznieniem słów Chrystusa, który powiedział, że nie zostawi nas sierotami i będzie z nami aż do skończenia świata. Ogromnie potrzebujemy umocnienia Jego bliskością. Jest bowiem oczywiste, że choć dzięki Chrystusowi świat stał się miejscem nadziei, to nie oznacza to wcale, iż w tym świecie przestał być obecny grzech, przestały był obecne ciemność i beznadzieja, które zagrażają chrześcijaninowi szczerze pragnącemu być świadkiem nadziei zbawienia, przyprawiając go o lęk i wątpliwość. Eucharystia jest odpowiedzią Boga na naszą słabość, na ustawanie w drodze. Odpowiedzią, która umacnia nasze słabe siły, jak pokarm umacnia wędrowca. 

    Obecność Chrystusa, na którą wskazuje Eucharystia jest też obecnością, która przypomina, jaką miłością Bóg kocha człowieka, oraz że jest to miłość "do końca". A to znaczy, że ta obecność aż do skończenia świata nie jest obecnością obserwatora przyglądającego się w niewiadomym celu naszemu postępowaniu. Od takiej obecności dostać by można gęsiej skórki. Eucharystia przypomina i przekonuje, że Bóg tak umiłował świat, że Syna swojego dał, aby świat uwierzył miłości i został zbawiony. Eucharystia bowiem ukazuje, że zbawia nas miłość ofiarna, o której ostatni grzesznik może się przekonać, że Bóg nie szuka zemsty i nie odpowiada złem na zło, lecz jest hojny w przebaczaniu. 

    Ta obecność Chrystusa, której znakiem jest Eucharystia, jest również obecnością uświęcającą. Liturgia eucharystyczna przyłącza bowiem tych, którzy w niej uczestniczą do losu i do misji Chrystusa i w ten sposób ich uświęca. Ona stwarza i odnawia w człowieku uczestniczącym w Eucharystii podobieństwo do Jezusa. Nie jest to podobieństwo zewnętrzne, tylko jest to podobieństwo serca, które się wznosi aż do pragnienia naśladowania Boga w miłości do końca, w dawaniu życia, w miłości ofiarnej i przeaczającej. Eucharystia wskazuje na obecność  Chrystusa za pomocą liturgicznego znaku, ale jej moc jest widoczna nie w geście liturgicznym, tylko w człowieku, którego obecność Pana przemienia i uzdalnia do bycia uwiarygodnieniem samego Boga, zwłaszcza przez zbliżenie się do człowieka potrzebującego. Chodzi o bliskość konkretną. Taką, która w życie człowieka potrzebującego wnosi nadzieję i zaprzecza logice świata nie przez walkę, lecz poprzez ofiarę. W ten sposób Eucharystia uzdalnia człowieka nie tylko do osobistej przemiany, lecz także do zmiany struktur niesprawiedliwości przez pojednanie i przebaczenie budowane wytrwale i bez zniechęcenia. Eucharystia zawsze rodzi owoce pojednania i jedności.

    Jeśli obecność Chrystusa w Eucharystii rzeczywiście oznacza to, co próbujemy tutaj jakoś uwyraźnić, to staje się ona znakiem sprzeciwu tak, jak był nim Jezus za swoich ziemskich dni. Pierwszym i chyba najbardziej dotkliwym sprzeciwem wobec Eucharystii jest antyświadectwo, które niestety przytrafia się właśnie ludziom uczestniczącym w Eucharystii. Polega ono na tym, o czym słyszymy w przypowieści o robotnikach najętych do winnicy o różnych porach dnia (Mt 20, 1-16a). Ci, którzy doświadczyli dobrodziejstwa nie mogą się pogodzić, że właściciel winnicy wszystkim wypłaca po denarze. "Czemu złym okiem patrzysz, że ja jestem dobryś". Antyświadectwem jest patrzenie złym okiem na to, jak Bóg obchodzi się ze światem, w którym my widzimy tyle zła do zwalczenia, bynajmniej nie dobrocią, gdy tymczasem On nie przestaje łczyć się, a nawet utożsamiać z każdym człowiekiem, nawet wtedy, gdy ten człowiek okazuje się ostatnim draniem. Postawa patrzenia złym okiem na dobroć Boga to jest poważne niebezpieczeństwo, które grozi ludziom wierzącym. 

    Inny sposób antyświadectwa grożącego ludziom wierzącym wiąże się ściśle z zamykaniem się w takiej religijności, w takim chrześcijaństwie, w którym wszystkim jest tak dobrze i słodko, że nie ustająw przekonywaniu siebie i innych, że wszystko, co złe jest poza granicami wspólnoty wierzących. Taka wspólnota miałaby niewiele wspólnego z Eucharystią. Obecność Chrystusa, na którą wskazuje Eucharystia jest bowiem tego rodzaju, że dotyka właściwie każdego przejawu życia w świecie. A więc lęk przed światem i związane z nim "oczernianie" świata byłoby antyśwadectwem wobec obecności Chrystusa w Eucharystii. 

    Sprzeczne z Eucharystią są również niektóre formy konfesjonalizmu czy unarodowienia chrześcijaństwa. Eucharystia, w której uobecnia się Chrystus jest otwarta na wszystkich. Dlatego takim zgorszeniem jest fakt, że Eucharystia dzieli chrześcijan pomiędzy sobą, że nie ma wspólnego w niej uczestnictwa prawosławnych, katolików, ewangelików. Jest sprzecznością niezwykle bolesną, że Eucharystia dzieli wierzących w Trójcę Przenajświętszą, która dla zbawienia świata dokonała Wcielenia. Dlatego każdy udział w Eucharystii musi zawierać w sobie to żywe pragnienie pełnej jedności, musi zawierać w sobie otwartość na wszystkich ludzi, którzy są zaproszeni do stołu Pana. Jeśli brak tego pragnienia i otwarcia, to wtedy zaprzeczamy eucharystycznej obecności Chrystusa, a nasz sposób uczestniczenia w niej może być antyświadectwem. Eucharystia wciąż na nowo przypomina, że zaproszeni są wszyscy i że wspólnota chrześcijańska musi pozostać sercem i czynem otwarta na wszystkich. Dlatego m. in. Eucharystia nie może być nigdy miejscem wiecu politycznego, bo takie jej wykorzystanie zaprzeczyłoby obecności Jezusa Chrystusa. Dlatego, gdy rozważamy tę obecność Chrystusa, na którą wskazuje nam znak Eucharystii, prośmy Boga, żeby Jego obecność, która się w znaku objawia, skutecznie nas umacniała i odnawiała tak, abyśmy całym naszym życiem głosili, że On jest Bogiem żywym i prawdziwym.