Jaką wizję człowieka zakładają Ćwiczenia duchowe? (Wokół pytania o filozoficzny światopogląd św. Ignacego), w: Droga wyzwolenia. Dynamika Pierwszego tygodnia Ćwiczeń Duchowych Św. Ignacego Loyoli, WAM, Kraków 1998, s. 11-18

JAKĄ WIZJĘ CZŁOWIEKA ZAKŁADAJĄ ĆWICZENIA DUCHOWE?

Wokół pytania o filozozoficzny światopogląd św. Ignacego


1. Do takiego pytania zainspirowała mnie książka Władysława Borosa poświęcona aktualności "Ćwiczeń Duchownych" św. Ignacego Loyoli(1). Autor próbuje w niej zrekonstruować światopoglšd filozoficzny św. Ignacego. Czyni to jednak niejako od końca, tzn. majšc na uwadze doświadczenie Kontemplacji dla uzyskania miłości, która jest ostatnią kontemplacją "Ćwiczeń". Nie przeczšc owocności takiego podejścia, chcę zapytać o to jaka wizja rzeczywistości leży w punkcie wyjścia "Ćwiczeń". Dociekanie na temat światopoglądu filozoficznego św. Ignacego wydaje się tym ważniejsze, im bardziej doceniamy, iż zarówno "Ćwiczenia Duchowne" jak i "Konstytucje" zakonne są swoistymi próbami uogólnienia osobistego doświadczenia życiowego św. Ojca Ignacego. Sformułowane w tytule pytanie zmierza bowiem z jednej strony do uwyraźnienia zasadności takiego uogólnienia, jakiego dokonał już sam św. Ignacy pisząc "Ćwiczenia" i "Konstytucje", a z drugiej, do nadania temu uogólnieniu formy refleksji filozoficzno-teologicznej w celu usprawiedliwienia szerszego niż jednostkowe znaczenia samego doświadczenia zawartego i proponowanego we wspomnianych tekstach. Sam św. Ignacy wybrał formę uogólnienia, która byłaby zdolna raczej wprawić w ruch wolę(2) niż zapłodnić umysł. Słusznie przeto zalicza się "Ćwiczenia Duchowne" do "literatury działania".
 

2. Nie ulega wštpliwości, że św. Ignacy nie był ani teologiem ani filozofem w normalnym znaczeniu tych słów. Nie napisał wiele. Poza książeczką "Ćwiczeń" pozostawił po sobie listy, Autobiografię znaną lepiej jako "Opowieść pielgrzyma" oraz Konstytucje. Książeczka "Ćwiczeń", to najważniejsze świadectwo wewnętrznego doświadczenia św. Ignacego i zarazem pierwsza próba jego uogólnienia, powstała jeszcze przed studiami filozoficzno-teologicznymi, kiedy to jego lektury nie wychodziły poza powieści rycerskie i poza literaturę ascetyczną, do której się zabrał podczas rekonwalescencji raczej z konieczności (bo nie było innych lektur!) niż z zainteresowania. Gdy Ignacy jeszcze na zamku w Loyoli robił swoje pierwsze notatki, z których wyłoniły się później zasady wyboru i rozeznawania duchów, był człowiekiem, który umiał pisać i czytać. "Książka", o której mowa w Autobiografii, to naprzód kompilacja z pobożnych lektur i osobiste zapiski. Zarówno te osobiste notatki jak i ksišżeczka "Ćwiczeń" nie nawiązują do jakiejś znanej średniowiecznej tradycji literackiej, czy filozoficzno-teologicznej. Jest to sposób pisania, który rodząc się z żywego doświadczenia chce być pomocny dla innych w szukaniu dobra, jakiego wymaga Bóg działający w historii - tu i teraz. Pisarstwo Ignacego rodzące się w osobistym doświadczeniu stopniowo, w kolejnych redakcjach odpowiada na dostrzeżone i docenione wymogi czasu i chce pomóc je dostrzegać. "Ćwiczenia", które trudno przyporządkować jakiejś szkole filozoficzno-teologicznej - choćby tylko ze względu na to, iż Ignacy zaczął studiować, gdy zasadniczy ich zrąb był już gotowy(3) - faktycznie zrywają również ze średniowieczną tradycją literatury budującej, choć czasem dla swoich celów posługują się jej obrazami i frazeologią. Chcę przez to powiedzieć, że dociekanie "doktryny" "Ćwiczeń" musi być wolne od założeń jakiejś określonej szkoły, czy systemu. Żeby służyło ono, jak i same "Ćwiczenia", dostrzeganiu wymogów czasu dzisiaj, trzeba mieć odwagę pewnej bezzałożeniowości i uczciwość konfrontacji własnych kategorii filozoficzno-teologicznych z doświadczeniem Ignacego.
 

3. Te ogólne rozważania znajdujš potwierdzenie w analizie terminologii filozoficznej, jaką posługuje się św. Ignacy w zakresie antropologii.

Medytacja jest np. dla Ignacego harmonijnym zastosowaniem trzech władz duszy: pamięci, umysłu i woli (por. np. nr 50). Poszczególnym władzom Ignacy przypisuje różne akty. Pamięci przypisuje przypominanie, umysłowi rozumowanie i rozważanie, woli pobudzenie pamięci ("chcieć przypomnieć") i umysłu ("chcieć rozumieć") i przede wszystkim wzbudzenie uczuć. Oczywiście, woli przypisuje św. Ignacy wybór, przede wszystkim w znaczeniu ukierunkowania życia na cel. Zwraca uwagę centralne miejsce woli(!), która pobudza umysł i posługuje się jego wynikami do dokonania wyborów. Już z tego widać, że cel zastosowanych podziałów ma charakter praktyczny, że przyjęta terminologia nie jest na służbie jakiejś ontologii.

Potwierdza to dalej posługiwanie się pewnymi obrazami, które są bliskie tradycji neoplatońskiej. Św. Ignacy każe np. wyobrazić sobie "duszę uwięzioną w ciele podlegającym zniszczeniu" (nr 47 d). Również i tego obrazu nie używa po to, by czynić twierdzenia ontologiczne dotyczące relacji duszy i ciała, dotyczące istoty. Widać nawet pewne zakłopotanie, że obraz ten mógłby zostać zrozumiany jako wypowiedź ontologiczna o zdecydowanie dualistycznym wydźwięku, bo zaraz dodaje: "Powiadam: całe złożenie z duszy i ciała"(4).

Na tym drobnym przykładzie widać, że "filozofii" św. Ignacego nie można utożsamiać z jakąś szkołą czy systemem.
 

4. Na próżno szukalibyśmy w "Ćwiczeniach Duchownych" wypowiedzi dotyczących istoty czy natury człowieka. Sw. Ignacy ujmuje człowieka niejako w ruchu. Określa go przez sytuację, w której się znalazł. Najbardziej znacząca wypowiedź typu: "człowiek jest...", wypowiedź, którą możnaby w jakiś sposób zakwalifikować jako odpowiedź na filozoficzne pytanie o istotę: "co to jest?", to są pierwsze słowa Fundamentu (nr 23). Nie znajdujemy tam jednak żadnej definicji, lecz niejako stwierdzenie faktu, że "człowiek jest stworzony", by chwaląc, czcząc i służąc swemu Stwórcy osiągnął "ratunek duszy". Człowiek "jest" więc bez swojego udziału i całe jego bycie, nie jest urzeczywistnianiem możliwości wpisanych w jego niezmienną, ponadczasową istotę, lecz szukaniem ratunku. Umyślnie unikam słowa "zbawienie", bo jest ono w pewnym sensie obciążone technicznym, teologicznym znaczeniem i przez to oddalone od egzystencjalnej sytuacji człowieka.

Definicja człowieka, jaka moim zdaniem najlepiej odpowiada temu, co proponują "Ćwiczenia" mogłaby brzmieć: człowiek jest wolnością. Przy czym wolność ta nie jest do pojęcia jako statyczna jakość czy cecha niezmiennej natury ludzkiej, lecz jako być albo nie-być urzeczywistniania człowieczeństwa. Jeśli z celem ściśle łączy się ratunek, to bycie człowiekiem, jest byciem zagrożonym. Inaczej nie ma sensu mówić o zbawieniu czy ratunku. To wolność człowieka jest zagrożona. Zagrożenie to nie jest zagrożeniem czysto zewnętrznym, lecz przede wszystkim zagrożeniem wewnętrznym, które jednak uwarunkowane jest zdecydowanie sytuacjš, w której wolność ta się urzeczywistnia.

Jaka to jest sytuacja?

5. Sytuację tę trzeba określić jako bycie w świecie, bycie stworzeniem pośród stworzeń, co więcej - stworzeniem muszącym używać innych stworzeń. Z tą sytuacją, z tą koniecznością używania stworzeń związane jest zagrożenie wolności. Tematyzując podobne doświadczenie zagrożenia wolności, niektórzy filozofowie współcześni mówią o "wrzuceniu w świat" (Heidegger), o "obojętności świata" (Kołakowski). Oczywiście nie ma w tej tematyzacji perspektywy ratunku.

Cóż takiego ma świat, że stanowi zagrożenie wolności człowieka?

Odpowiedź na to pytanie jest ważna, bo poza tym światem nie ma żadnego miejsca, w którym człowiek mógłby urzeczywistnić się jako wolność. To, co człowiekowi zagraża musi być równocześnie miejscem jego ratunku. Sw. Ignacy nie głosi żadnej - niewykonalnej zresztą - ucieczki od świata. Wydaje mi się, zgodnie z duchem książeczki "Ćwiczeń", że zagrożenie wolności jest związane z tym, iż świat nie jest Bogiem, ale równocześnie tak wypełnia sob horyzont człowieka, tak się narzuca jakby nim był on sam - świat - lub jego części. To, że świat nie jest Bogiem znaczy, że jest on w pewnym sensie bezbożny. Człowiek w tej bezbożności świata uczestniczy, jest w nią uwikłany nie tylko jako ofiara, lecz również jako budowniczy bezbożnego świata. Uwikłanie to jest zwišzane z przekleństwem cierpienia, nędzy, z nieuniknionościš śmierci. Zagrożenie bezbożnością świata jest w ostatecznym rozrachunku zagrożeniem nadziei. Swiat jej nie daje, ani dać nie może. Brak nadziei paraliżuje człowieka.

Taki obraz człowieka uwikłanego w bezbożność świata maluje św. Ignacy przed oczyma odprawiającego Ćwiczenia w kontemplacji o Wcieleniu. W pierwszym punkcie (nr 106) obraz jest jeszcze oglądany z pewnego dystansu: "Widzieć osoby jedne po drugich. A najpierw te na obliczu ziemi, tak bardzo różnorodne w stroju, w sposobie bycia. Jedni są biali, inni czarni; jedni żyją w pokoju, drudzy w stanie wojny; jedni płaczą, drudzy się śmieją; jedni zdrowi, drudzy chorzy; jedni się rodzą, inni umierają itd."

Zaraz w następnym zdaniu obraz ten przestaje być zdystansowaną wyliczanką. Sw. Ignacy każe "widzieć i rozważać, jak trzy Osoby Boskie (...) patrzą na powierzchnię i na cały okrąg ziemi i na wszystkie ludy, które w zaślepieniu umierają i idą do piekła".

Dalej, w drugim punkcie (nr 107), każe "słuchać, co mówią osoby na obliczu ziemi, a mianowicie jak ze sobą rozmawiają, jak przeklinają i bluźnią itd."; w trzecim punkcie (nr 108) podobnie: "patrzeć, co czynią osoby na powierzchni ziemi, jak mianowicie bijš się wzajemnie, zabijają, idą do piekła itd."

Cała praca Cwiczeń zdaje się zmierzać najprzód do tego, by uświadomić człowiekowi jego faktyczną sytuację w świecie, po to, by przywrócić mu wolność, by przywrócić mu nadzieję. Wystarczy przeczytać pod tym kątem parę istotnych dla "Ćwiczeń Duchownych" miejsc jak Fundament, rozmyślanie o Dwóch sztandarach czy o Trzech parach ludzi.
 

6. Jeśli jest prawdą, że dla św. Ignacego człowiek jest wolnością realizującą się w świecie, to jasnym jest również, że nie doświadczenie świata i relacja doń jest dla człowieka warunkiem możliwości jego wolności w tym świecie. Warunkiem tym jest jednoznacznie odniesienie do Boga. Jeśli doświadczenie świata jest doświadczeniem jego bezbożności, to oznacza to, że odniesienie do Boga nie może być zredukowane do odniesienia do świata. Bóg jest całkiem inny - by użyć znanego sformułowania teologii dialektycznej - całkiem inny niż ja i świat. On jest przede wszystkim niewysłowiony i to nie tylko dlatego, że Jego istoty nie da się bez reszty wysłowić, lecz głównie dlatego, że stworzenia - człowiek i świat - przesłaniają Go i sprawiają, że pozostaje On niewypowiedziany, nienazwany i w tym znaczeniu niewysłowiony. Dla wielu mowa o Bogu brzmi obco. Stąd Ignacy stopniowo uświadamia ćwiczącemu całą dwuznaczność doświadczenia świata, który nie jest Bogiem przy równoczesnym uświadamianiu suwerennej inicjatywy Boga, która dosięga mnie tu i teraz, tam, gdzie jestem. W ten sposób świat, który nie jest Bogiem staje się miejscem ratunku, miejscem łaski, która zmienia kondycję ludzką w tym świecie do tego stopnia, że to, co zrazu jawi się jako przekleństwo związane z bezbożnościš świata, a mianowicie cierpienia, obelgi czy ubóstwo staje się błogosławieństwem upodobnienia do Chrystusa. Dzięki tej inicjatywie Boga, której pełnią jest Wcielenie człowiek i świat stają się bardziej ludzcy.

W "Ćwiczeniach" mamy więc do czynienia z bardzo realistyczną, egzystencjalną antropologią, która stanowi punkt wyjścia dla autentycznie personalistycznej teologii wyzwolenia.

Przypisy:
 

1. 1. Ladislaus Boros, Befreiung zum Leben. Die Exerzitien des Ignatius von Loyola als Wegweisung für heute, Herder, Freiburg 1977.

2. 2. Por. M. Gioia, Introduzione generale, w: ten\e (wyd.), Scritti di Ignazio di Loyola, Torino 1977, Utet, p. 12.

3. 3.. Z Manresy Ignacy wyniósł rozymyslania o grzechach, o piekle, o Królestwie i Dwóch sztandarach, metodę obu rachunków sumienia, szkic reguł o rozeznawaniu duchów i zasady wyboru, reguły o skrupułach i o umiarkowaniu w jedzeniu; prawdopodobnie również trzy sposoby modlitwy, metodę kontemplacji i zastosowanie zmysłów. Oczywiscie studia wpłynęły na ostateczną redakcję "C'wiczeń", która dokonała się w okresie siedmioletniego pobytu w Paryżu. W Paryżu Ignacy uzyskał również przychylny sąd inkwizytora miasta. Podczas studiów w Hiszpanii i perypetii z inkwizycją powstało "praesupponendum", Fundament oraz blż\sze okreslenie zasad wyboru.

4. 4. Polskie tłumaczenie O. M. Bednarza SJ (w: Ignacy Loyola, Pisma wybrane, Kraków 1968, WAM, s. 94-213) nie tłumaczy tego zdania wtrąconego. Idę tu za wersją G. De Gennaro zawartą w cytowanym wydaniu pism opracowanym przez M. Gioia (s. 63-184). Por. także tł. niemieckie Adolfa Haasa: Ignatius von Loyola, Gestliche Übungen. Übertragung und Erklärung von Adolf Haas, Freiburg 1967, Herder.